Zamknij

Paweł Marchela: Czuję ogromną radość i dużą odpowiedzialność

11:58, 13.11.2018 M.M Aktualizacja: 12:08, 13.11.2018
Skomentuj

O dużej przewadze głosów, kampanijnej strategii, kandydatach na wiceburmistrza i współpracy z radnymi z KW PiS porozmawialiśmy z Burmistrzem Elektem Miasta Węgrowa, Pawłem Marchelą.


Mateusz Majewski: Zacznę przede wszystkim od gratulacji i pytania o to, co Pan czuł w momencie, kiedy w niedzielę 4 listopada spływały do Pana pozytywne wyniki wyborów. Jakie to uczucie dowiedzieć się, że zostaje się Burmistrzem Miasta Węgrowa?
Paweł Marchela: Pierwsze reakcje to przede wszystkim radość, bo każdy sukces cieszy, tym bardziej osiągnięty taką różnicą głosów. Obok radości od razu pojawiła się także świadomość odpowiedzialności za nasze miasto. Startując w wyborach zakładałem zwycięstwo, ale moment, w którym staje się to faktem niesie on również za sobą poczucie wagi sytuacji. Tak duża liczba osób, które oddały na mnie swój głos daje przekonanie, że grono moich sojuszników jest bardzo duże, ale każdy mieszkaniec ma na pewno swoje oczekiwania, wobec mojego zarządzania miastem.
Jeszcze raz korzystając z okazji,  chciałbym serdecznie podziękować mieszkańcom za wszystkie głosy, które oddali na mnie w tych wyborach samorządowych. Objęcie urzędu Burmistrza Miasta Węgrowa to dla mnie ogromny zaszczyt i duża odpowiedzialność.  Dołożę wszelkich starań, aby nie zawieść mieszkańców.

Czyli obok radości jest także duże poczucie odpowiedzialności.
Oczywiście. Radość i satysfakcja jest olbrzymia, ale chwilowa. Z tyłu głowy pojawiają się myśli, że zaraz będzie trzeba pożegnać się ze szkołą, że kończy się praca z młodzieżą, choć wiadomo, że nowe wyzwanie także dodaje skrzydeł.

Przygotowywał się Pan już w jakiś sposób do objęcia funkcji burmistrza?
W samorządzie jestem obecny od 12 lat. Mam wpływ na to co się w mieście i powiecie dzieje. 8 lat pełniłem funkcję radnego Rady Miejskiej Węgrowa. Grupa, z którą współpracowałem była wtedy w większości, mieliśmy zatem bezpośredni wpływ na podejmowane decyzje. Tak samo w przypadku rady powiatu, w której spędziłem ostatnie cztery lata także wśród radnych koalicji rządzącej. Mam wiedzę zarówno praktyczną, jak i teoretyczną, bo od razu po maturze ukończyłem dwuletnią szkołę przygotowującą kadry pod rozpoczynającą się reformę administracyjną kraju. W ciągu dwóch lat nauki przerobiłem wiele przedmiotów – od prawa konstytucyjnego, skończywszy na przedmiotach praktycznych związanych z pracami w urzędach, zakończonych praktykami w urzędzie. Wiem jak  funkcjonuje samorząd od środka, łącznie z najbardziej prozaicznymi sprawami. Z tym przychodziłem do samorządu.

Czyli czuje się Pan gotowy?
Niewątpliwie tak, choć oczywiście życie to zweryfikuje. 

Przed każdym wyborczym zwycięstwem zawsze stoi kampania wyborcza. Zapytam o Pańską strategię, która była zgoła inna niż strategia konkurentki. Pan postawił na kampanię bardzo stonowaną. Nie organizował Pan żadnych spotkań, happeningów czy pikników. Postawił Pan na klasyczne materiały promocyjne. To miało pokazać to jakim faktycznie jest Pan człowiekiem? W powszechnej świadomości uważany jest Pan raczej za oazę spokoju. 
W kampanii wyborczej chciałem być po prostu sobą. Podkreślę jeszcze raz, że moja 12-letnia obecność w samorządzie plus działalność w szkole i codzienny kontakt z mieszkańcami to był mój kapitał. Przez lata brałem udział w rozmaitych akcjach społecznych, byłem obecny w życiu miasta i postawiłem na to, że mieszkańcy mnie znają, wiedzą czego się po mnie spodziewać.

Nie chciał Pan kreować innej postaci niż znają mieszkańcy.
Oczywiście, pewnie gdybym miał specjalistów od marketingu politycznego to podpowiadaliby jakieś konkretne zachowania, które oglądamy na wyższych szczeblach polityki, ale tutaj to nie jest potrzebne. Myślę, że to był klucz do zwycięstwa, mieszkańcy chcieli za burmistrza po prostu swojego sąsiada. 

Lada moment czeka Pana zaprzysiężenie, zaprzysiężona zostanie także nowa Rada Miejska Węgrowa, która nie będzie Panu sprzyjała w stu procentach. Większość mandatów uzyskała Pańska konkurencja, jak w takim układzie zapatruje się Pan na perspektywę współpracy z klubem, który ma w Radzie większość?
Wszyscy startowali z hasłem „zróbmy coś dla miasta” – oczywiście w innym brzmieniu, ale cel każdy komitet miał wspólny. Ulica, domy, szkoła, bezpieczeństwo – to wszystko było w kręgu naszych wspólnych zapatrywań. Każdy z nas jest mieszkańcem Węgrowa i nie wierzę w to, że któryś radny mógłby głosować przeciwko czemuś co służy konkretnym mieszkańcom i inwestycjom. To, że będziemy się spierali to oczywiste. Fajnie będzie jeśli te spory będą miały konstruktywne kierunki, bo człowiek często w konfliktowych sytuacjach osiąga dobre rzeczy, pod warunkiem, że spór jest merytoryczny i służy procesowi decyzyjnemu i wyeliminowaniu jakichś błędów.

W Internecie często można było przeczytać dyskusje poświęcone Pana przynależności partyjnej. Część twierdzi, że jest Pan osobą bezpartyjną, inni z kolei są przekonani, że jest Pan człowiekiem PO lub PSL-u. Kto ma rację?
Nigdy do żadnej partii nie należałem i na ten moment nie myślę o tym, żeby się do jakiejkolwiek zapisać. Mam wielu przyjaciół, którzy są sympatykami PiS-u, wielu znajomych utożsamia się z PO, inni z PSL-em czy innymi ugrupowaniami i nie przeszkadza nam to w utrzymywaniu dobrych relacji. Potwierdzę jeszcze raz: nigdy do żadnej partii nie należałem.

Rozumiem, że jednocześnie nie odżegnuje się Pan od współpracy z żadnym ugrupowaniem?
Każda osoba, która jest członkiem jakiejkolwiek partii, jeżeli tylko będziemy działać w ramach obowiązujących zasad i dla dobra naszego miasta, jest u mnie mile widziana. To jest nasz wspólny mianownik, dający możliwość współpracy. Żadnych podziałów.

Tematem, którym teraz ekscytują się mieszkańcy jest to, kto zostanie Pańskim zastępcą. Na „giełdzie” nazwisk pojawiają się coraz to kolejne osoby. Zechce Pan zdradzić kto będzie Pana najbliższym współpracownikiem? 
Żadnej decyzji jeszcze nie podjąłem, z żadną osobą, którą widziałbym na tym stanowisku formalnych rozmów jeszcze nie prowadziłem. Buduję teraz chęć wspólnej analizy naszego patrzenia na sposób zarządzania miastem. Kiedy wizja moja i osoby, która zostanie moim zastępcą będzie spójna, wtedy będzie to niewątpliwe wzmocnienie i wartość dodana dla miasta.

Będzie to osoba, która miała już jakiś związek z samorządem, czy raczej szuka Pan kogoś z zewnątrz, kto wniósłby świeże spojrzenie na sprawy miasta?
Priorytetem będzie to, żeby wiceburmistrz znał Węgrów i był stąd. Żeby był to „nasz” człowiek. Byłoby lepiej, żeby byłaby to osoba, która z samorządem jakiś związek ma, bo wtedy na pewno szybciej wdrożyłaby się do pracy, natomiast na ten moment nie oznacza to jeszcze, że faktycznie będzie to samorządowiec. Generalnie każdy jakiś związek z samorządnością ma, nawet jeśli jest biznesmenem. 

Ile pozycji liczy lista nazwisk, które Pan rozważa? 
Nie chciałbym się ograniczać co do liczby nazwisk, bo być może za chwilę pojawi się jakiś nowy pomysł. Na ten moment kluczowy jest dla mnie sposób patrzenia na Węgrów, a nie nazwisko. Żeby było uczciwie to najpierw zwrócę się bezpośrednio do tych osób, których kandydaturę rozważam. 

(M.M)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

pfffpfff

11 17

"także nowa Rada Miejska Węgrowa, która nie będzie Panu sprzyjała w stu procentach." Panie Mateuszu czyzby Pan coś wiedział czego nie wiedzą mieszkańcy? Czyżby już jakieś ustalenia PISu co do nie sprzyjania nowemu burmistrzowi? 15:12, 13.11.2018

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

Mateusz MajewskiMateusz Majewski

12 7

Jeżeli wybory na wójta/burmistrza wygrywa kandydat komitetu X, a w radzie większość stanowią radni z komitetu Y, to chyba oczywiste, że radni Y nie będę sprzyjali -> w stu procentach <-włodarzowi, z którego komitetem konkurują. Każdy, kto śledzi trochę funkcjonowanie samorządów powinien zdawać sobie z tego sprawę.

Pozdrawiam :) 15:46, 13.11.2018


ktośktoś

5 10

Do Mateusz Majewski:rada w większości składa się z radnych z PiS i ciekawe jak będą głosować, gdy burmistrz będzie chciał budować drogi, chodniki, ścieżki rowerowe, basen i wiele innych inwestycji, które także znalazły się w programie PiS. Czy jak to Pan napisał, nie będą "sprzyjali" w tych kwestiach burmistrzowi?? Ciekawe , czy radni z PiS będą w głosowaniach korzystać ze swojego rozumu, czy też głosowanie zgodnie z kluczem partyjnym?! Ciekawe to, bardzo ciekawe... I trzeba pamiętać jeszcze o jednej bardzo ważnej kwestii: w 2019 wybory parlamentarne i to czy p. Koc będzie blokowała inwestycje w Węgrowie będzie przekładało się na głos w wyborach parlamentarnych... 12:04, 14.11.2018


Mateusz MajewskiMateusz Majewski

11 3

Do "ktoś": Ja również jestem ciekawy jak będzie wyglądała współpraca burmistrza z radą. Sugeruję przeczytać jeszcze raz dokładnie moje pytanie i odpowiedź Pana Pawła. Pan Paweł doskonale zna samorząd i jak widać z doświadczenia spodziewa się sytuacji spornych - to naturalne. Ja nigdzie nie napisałem, że radni z KW PiS będą blokować jakiekolwiek inwestycje, ponieważ po pierwsze podobnie jak Pan Paweł nie wierzę w taki scenariusz, a po drugie nie mam takiej wiedzy. O tym jak to faktycznie będzie wyglądało dowiemy się na przestrzeni najbliższych miesięcy.

Znam wiele przypadków samorządów, gdzie radni byli z konkurencyjnego komitetu do komitetu włodarza i z doświadczenia wiem, że taka współpraca wygląda różnie. Nie oceniam czy to dobrze czy źle, po prostu tak jest. Przez ostatnie lata w takim układzie funkcjonowali między innymi burmistrz Łochowa i wójt gminy Wierzbno, pod koniec kadencji także wójt gminy Stoczek. Często większość radnych miała inną wizję na różne sprawy niż włodarz i jako organ uchwałodawczy radni mogli przeciwstawiać się planom włodarza i uchwalać własne pomysły.

Dobrym przykładem są chociażby inwestycje. Załóżmy, że burmistrz pewnej gminy chce wyremontować ul. X - jeżeli większość w radzie stanowiliby ludzie z jego komitetu, nie miałby z tym problemu, z kolei jeżeli większość stanowi komitet konkurencyjny, może on podjąć dezycję, że zamiast ul. X, miasto będzie budować ul. Y (tego typu sytuacja miała miejsce w Łochowie). Oczywiście zakładam, że do takich sytuacji zbyt często dochodzić nie będzie, niemniej same różnice w wizji rozwoju miasta jednego komitetu i drugiego komitetu MOGĄ (nie muszą) doprowadzać do tego, że większość nie będzie burmistrzowi sprzyjała W STU PROCENTACH (podkreślam to słowo :). Być może będzie sprzyjała w 95% - nie wiemy, przekonamy się).

Mam nadzieję, że jest to dla Ciebie zrozumiałe. Wątpię, żeby radni blokowali wszystko co się da, ale też myślę, że na przestrzeni 5 lat będzie dochodziło do sytuacji, w których burmistrz będzie musiał zmierzyć się z faktem, że jego wyborcza konkurencja ma w radzie większość - niezależnie, czy tą większością jest PiS, czy byłby jakikolwiek inny komitet. Tak to po prostu wygląda w samorządzie. 12:25, 14.11.2018


reo

toomashtoomash

18 4

widzę że ludzie już powariowali przez te wybory hahaha w wielu gminach byla sytuacja, ze wojt byl z innej opcji niż radni i to logiczne że wtedy pracuje mu się cieżej. Dobre pytanie, ktore moze oburzyc tylko tych, ktorzy nie maja pojecia o polityce nawet tej w wydaniu lokalnym 11:09, 14.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%